(NIE) RYZYKUJĘ

Uwaga, dziura na drodze

fot. domena publiczna

Posiadanie samochodu wiąże się z kosztami – to powszechnie znana zależność. Niestety, nasi zarządcy dróg nie ułatwiają nam jeżdżenia – obok kosztów paliwa, ubezpieczeń, przeglądów, wymiany opon, często ponosimy także straty finansowe z powodu... ubytków w drodze.

Prawdziwe tańce na jezdni widać po każdej zimie. Kierowcy jeżdżą slalomem próbując omijać dziury, które powstały pod wpływem mokrej i mroźnej aury. Niestety nie zawsze uda nam się je w porę je dostrzec i ominąć. Może się zdarzyć, że uszkodzimy przez nią część zawieszenia lub felgę. Czasem naprawę pokryjemy z ubezpieczenia AC, ale na tym przecież tracimy. Czy i od kogo możemy zatem dochodzić odszkodowania?

Zgodnie z art. 6 Kodeksu Cywilnego ciężar udowodnienia szkody spoczywa na osobie, która twierdzi, że została poszkodowana. Nie inaczej jest z dziurą drogową. Przede wszystkim musimy skompletować dowody i dokumenty. Najlepiej od razu jest zatrzymać się, zrobić telefonem kilkanaście zdjęć (dziury i uszkodzonego pojazdu), zanotować adres, zrobić szkic sytuacyjny. Warto się rozejrzeć, czy miejsce nie zostało opisane znakami drogowymi informującymi o koleinach czy innych niebezpieczeństwach. Zanotujmy również prędkość, z jaką prowadziliśmy samochód w momencie, gdy najechaliśmy na dziurę. Nie zaszkodzi również zadzwonić do straży miejskiej lub na policję, aby zdarzenie zostało zarejetrowane i udokumentowane.

Kolejnym krokiem jest ustalenie do kogo należy droga. Zgodnie z art. 20 ustawy o drogach publicznych do zarządcy drogi należy „utrzymanie nawierzchni drogi, chodników, drogowych obiektów inżynieryjnych, urządzeń zabezpieczających ruch i innych urządzeń związanych z drogą“. I tak – za krajowe drogi odpowiada Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), za powiatowe – zarząd powiatu, za gminne – urząd gminy, za drogi wewnętrzne – wspólnota mieszkaniowa, spółdzelnia lub prywatny właściciel. Zazwyczaj najbliżej (zwłaszcza w miastach i miejscowościach) będzie nam do urzędu gminy, który może pomóc w ustaleniu zarządcy drogi.

Pamiętajmy o jednym – odszkodowanie to nie forma zarabiania pieniędzy. Musimy udowodnić, że ponieśliśmy szkodę i potrafić ją wycenić. Do kosztów wynikających z wjechania w niezabezpieczoną dziurę w jezdni będziemy zapewne (jeśli to jest uzasadnione) zaliczyć holowanie auta z miejsca zdarzenia do zakładu naprawczego, wypożyczenie samochodu zastępczego, koszty ekspertyzy (wyceny szkody) i samej naprawy. Zbieramy wszystkie rachunki i faktury i dołączamy je do dokumentacji. Znacznie trudniej będzie nam udowodnić, że oprócz odszkodowania należy nam się rekompensata za utracone korzyści – np. gdy prowadziliśmy działałność gospodarczą i mieliśmy dużo spotkań z klientami, do których dojeżdżaliśmy samochodem.

Dokumentację składamy do ubezpieczyciela zarządcy drogi. Towarzystwa ubezpieczeniowe mają 30 dni na rozpoznanie i ustosunkowanie się do naszych żądań. Powinny wezwać rzeczoznawcę, który dokona przeglądu samochodu, uszkodzonej drogi i zbada nasz wniosek. Na tej podstawie wyceni szkodę i zaproponuje określoną kwotę odszkodowania. Niestety, może się zdarzyć, że uszkodzenia pojazdu zostaną uznane za nieznaczne lub wręcz spotkamy się z odmową wypłaty odszkodowania. Wówczas powinniśmy odwołać się od decyzji ubezpieczyciela i najlepiej sami zatrudnić rzeczoznawcę (pokrywając jego koszty), aby wykazał, że jednak dostaliśmy uszczerbku. Jeśli towarzystwo ubezpieczeniowe nadal odmawia nam wypłaty odszkodowania, pozostaje nam droga sądowa. Jeżeli udało nam się zgromadzić dobre dowody (mamy notatkę z policji lub straży miejskiej, faktury za naprawę, świadków, ekspertyzy rzeczoznawców), wówczas jest większe prawdopodobieństwo, że sąd przychyli się do naszego pozwu. Pamiętajmy, że sprawy ubogie w materiał dowodowy, obarczone są wysokim ryzykiem przegranej.

Warto na koniec zwrócić uwagę, że w szczególnej sytuacji są posiadacze polis AC. Uwaga, jeśli pokryją koszty naprawy samochodu z tego ubezpieczenia, nie będą mogli wnosić o zwrot odszkodowania do zarządcy drogi.