POŻYCZAM

Najpierw szybkie pieniądze, potem bardzo wysokie długi

Korzystając z oferty firm oferujących pożyczki gotówkowe bez jakichkolwiek zabezpieczeń można popaść w ruinę. Oprocentowanie pożyczek w instytucjach parabankowych może iść nawet w tysiące procent. Muszą o tym pamiętać konsumenci, którzy szukają finansowania na „super atrakcyjnych warunkach, bez zabezpieczeń“.

W 2010 roku Komisja Nadzoru Finansowego, która sprawuje pieczę nad bankami, wydała Rekomendację T. Jej zapisy uregulowały zasady obliczania zdolności kredytowej przez banki i ukróciły panującą do tej pory wolnoamerykankę. Nadzór ustalił, że raty kredytów nie mogą przekraczać połowy dochodów netto kredytobiorcy, a w przypadku osób bardziej zamożnych limit ten został ustalony na poziomie 65 proc. Wiele banków musiało ograniczyć sprzedaż kredytów gotówkowych, co dało nowe możliwości dla szerokiej działalności firm świadczących usługi pożyczkowe. Dla tych zaczęły się prawdziwe żniwa konsumentów nieświadomych kosztów ukrytych w podpisywanych umowach.

Jak wyliczyli eksperci Bankier.pl, oprocentowanie tzw. chwilówek może powalić. Przykładowo RRSO (rzeczywista roczna stopa oprocentowania) pożyczki na 600 zł może sięgać nawet powyżej 30 000%! Szybka kasa to naprawdę baaardzo droga kasa.

Dlaczego mimo tego konsumenci korzystają z ofert instytucji parabankowych. Wiele osób, wskutek zaostrzenia warunków udzielania pożyczek w bankach, nie ma zdolności kredytowej (np. mają zbyt małe dochody lub zbyt wiele obciążeń związanych z już zaciągniętymi kredytami). W bankach nie uzyskają pożyczki. Część osób w przeszłości podpadła bankom, np. nie spłacając zadłużenia, i informacja o tym trafiła do Biura Informacji Kredytowej, z którego korzystają wszystkie banki rozpatrując wnioski kredytowe/pożyczkowe od klientów. Te osoby również nie otrzymają pożyczki w banku.

Z BIK nie korzystają jednak firmy pożyczkowe. Te wręcz polują właśnie na klientów „odrzuconych“ przez system bankowy. Działa ich w Polsce tysiące, a na ich trop wpaść możemy bez najmniejszego problemu. Wystarczy przejrzeć ogłoszenia na tablicach informacyjnych na naszym osiedlu, przystanku, czy słupach przy drodze. Pieniądze same pchają się nam do kieszeni... Niestety, można na tym wyjść jak przysłowiowy Zabłocki na mydle.

Z reguły też firmy te ukrywają informacje o swoich dochodach i wysokości oprocentowania. Takie informacje udostępniane są głównie klientom, którzy muszą szybko otrzymać gotówkę, aby spłacić swoje zobowiązania lub wydać na inne cele. Niektóre firmy ujawniają dane o wysokości oprocentowania pożyczki. Ich wysokość może naprawdę przerazić. Należy szczególnie uważać na pożyczki udzielane przez SMS.

Schemat działania firm udzielających tego typu chwilówek jest podobny. Klient rejestruje się na stronie internetowej i na wskazany numer rachunku wysyła ze swojego konta w banku przelew potwierdzający jego tożsamość. Po pozytywnej weryfikacji przez pożyczkodawcę może wysłać SMS z prośbą o pieniądze. Zaletą rozwiązania jest szybki i wygodny proces uzyskania pieniędzy. Wadą - horrendalne koszty. Tu RRSO sięga tysięcy procent. Przykłady takich pożyczek przedstawił serwis Bankier.pl, np. dla 200 zł pożyczonych w SMS365.pl na 15 dni RRSO wynosi 8 348 proc. Ekspres Kasa podaje, że RRSO udzielanych pożyczek wynosi 23 000%. Dla 600 zł pożyczonych na 15 dni w SMS Kredyt RRSO obliczone zostało na 30 895%.

Z wyliczeń firmy Expander wynika, że w najdroższym banku RRSO dla kwoty 1 tys. zł pożyczonej na miesiąc wynosi „zaledwie” 137%.
Drodzy konsumenci, zastanówcie się nad kolejną pożyczką, zanim popadniecie w zupełną ruinę.

(źródło: Bankier.pl, opr. własne)